Skończyło się spokojne zimowanie. Pod koniec stycznia przeszliśmy się z moją kochaną Małżowinką do PGE celem podpisania umowy o prąd. Byłem przekonany, że zanim PGE się zbierze i wyśle kogoś do założenia licznika minie lekką ręką kilkanaście dni. Tym bardziej, że harmonogram prac w nowym roku liczyłem od początku marca, więc na spokojnie wszystko się ogarnie. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałem termin przyjścia montera na drugi dzień. No okej... To jeszcze chwila, przyjdę później i wtedy podpiszemy skoro tak szybko się uwiną z montażem licznika. Ale..
Na początku lutego dostaję telefon od majstra, że są gotowi i chcą wchodzić na plac. No to wielki come back do PGE, że jednak już chcemy prąd. Termin tak samo na następny dzień. Kwestia tylko zmiany bezpiecznika z 25A na 16A. Wszystko cacy, tylko bezpiecznik 16A z mojej charakterystyki prądu dostępny tylko na zamówienie... Koniec końców, udało się i prąd na działeczce jest :D